Uciec przed cieniem - Ewa Kopsik,

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Plik jest zabezpieczony znakiem wodnymEwa KopsikUciec przed cieniem===OFtqCz5cOgprCjgIal1oDGhRZl5oXz4HZVVkV2FUYAI=Redakcja Zuzanna Gościcka-MiotkKorekta Wojciech GustowskiSkład Katarzyna SzymulaProjekt okładki Radosław Respond© Ewa Kopsik i Novae Res s.c. 2014.Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowegoprzekazu wymaga pisemnej zgody wydawnictwa Novae Res.Wydanie pierwszeISBN 978-83-7722-119-8NOVAE RES – WYDAWNICTWO INNOWACYJNEal. Zwycięstwa 96/98, 81-451 GdyniaPublikacja dostępna jest w księgarni internetowej zaczytani.pl.Wydawnictwo Novae Res jest partnerem Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego w Gdyni.Konwersja do formatu EPUB:Legimi Sp. z o.o. | Legimi.com===OFtqCz5cOgprCjgIal1oDGhRZl5oXz4HZVVkV2FUYAI=Rozdział 1Nasze bagaże, czekające na jutrzejszy wyjazd, stały grzecznie rzędem wzdłuż ściany przedpokoju.Niezgrabne pękate torby dały się posłusznie rozepchać do monstrualnych rozmiarów – chowaływ swoich czeluściach całe nasze tekstylne królestwo, wystane w kolejkach, kupione za dolaryw Peweksie. Blade światło 25-watowej żarówki sączyło się leniwe z bocznej ściany, opływając torby,buty, niedbale powieszone kurtki i lustro – siedlisko mroku. Wokół mnie unosiła się niezdrowaatmosfera przedwyjazdowego zamieszania, nerwowości, ostatnich przygotowań, chociaż właściwiewszystko było zapięte na ostatni guzik. W bocznej kieszonce skórzanej, przetartej na brzegach torebkischowałam pieniądze i paszport – przepustkę do życia po drugiej stronie kurtyny. Najlepszymrozwiązaniem byłoby wymienić go na dowód, wręczyć niewykorzystany dokument zdumionemuurzędnikowi, który pokiwałby parę razy głową z niedowierzaniem, a może nawet zezniecierpliwieniem, bo przecież przysporzyłam komuś niepotrzebnej pracy. Trzeba tylko zdobyć sięna odwagę i zostać, postawić wszystko na głowie, jednym konkretnym posunięciem zburzyć układ,system, który mnie więził, bo coś mnie więziło. Chyba jednak własna niemoc, tłumacząca sięokolicznościami, zewnętrznymi przeszkodami i ogólnie przeciwnościami losu. Rozgrzeszyłamwspaniałomyślnie tę niemoc, udzielałam absolucji bezwoli i bierności, bo należały do mnie, byłyczęścią mojej osobowości.„Wstać, nic trudnego, zarzucić na siebie leżący na torbie sweter i bezszelestnie opuścićmieszkanie. Wyjść na zewnątrz, zostawić za sobą kłębowisko domysłów i złorzeczeń, puste miejscew małżeńskim łóżku oraz kilka nieudanych ślubnych zdjęć, wspomnienie małych kłótni i wielkich,spektakularnych awantur. Trzeba uważać na drzwi, bo skrzypią!”. Masa ciała rosła, histeryczna kulaw gardle potężniała wraz z napięciem, dusiła, ślinianki pracowały jak oszalałe. Moją uwagę przykułpająk spokojnie wędrujący po przeciwnej ścianie, przemieszczający wolno w kierunku drzwi sweczarne, tłuste i włochate ciało. Stanowił obrazę dla budynku po kapitalnym remoncie. Powinnamwstać i walnąć go kapciem, nawet gdyby miało mi to przynieść nieszczęście, niestety, między tym, copowinnam, a tym, co faktycznie robiłam, zawsze był rozdźwięk. Próbowałam bez emocji pomyślećo próbie opuszczenia mieszkania, zanim będzie za późno, zanim kolejny raz nagnę się do kolejnegokompromisu. Może właśnie teraz, w tym pokoju, na małżeńskim łóżku, nadeszła przełomowa chwila,czas przemiany, możliwość odzyskania wolności, z której wcześniej sama zrezygnowałam, chodziłooczywiście o wolność jednostki, nie naszego narodu. W powietrzu czułam jakiś słodkawy, lecz cierpkizapach, bliżej nieokreśloną nutę, coś pachniało jak zagrożenie, jak przypalony waniliowy budyń.Zamknęłam oczy. Pod powieki wciskały się dziwne formy. Powoli przybierały regularne kształty:liście, pięciopalczaste, łezkowate, zębate o przybrudzonej czerwieni, niewyraźne, otulone listopadowąmgłą. Liście wzbijały się, tworząc rój, tańczyły nad mokrą ziemią, popędzane wiatrem... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • emaginacja.xlx.pl
  •