Ucieleśniony Bóg czy ucieleśnienie boskości, TABLET Formats, TXT

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Uciele�niony B�g czy uciele�nienie bosko�ci?(Dzia� Rozw�j Duchowy)Czy istota, kt�r� wiele os�b czci, to Uciele�niony B�g czy uciele�nienie bosko�ci? Wszystko to jest bardzo proste. R�nica jest mniej wi�cej taka sama jak pomi�dzy Opiekunem Duchowym a duchem opieku�czym. Ale o co chodzi? - zapyta kto�. Ju� t�umacz�. Ale najpierw par� s��w o mojej drodze.Jako "wzorowy" chrze�cijanin od wielu lat "wiedzia�em", �e Jezus jest synem Boga, kt�ry przyszed� na ziemi�, aby wzi�� na swoje barki nasze niecne grzechy, kt�rymi splamili�my t� pi�kn� bo�� krain�.Jezus przedstawiany w Biblii by� dla mnie idea�em.Nie chcia�em jedynie cierpie� tak jak On.Podziwia�em stygmatyk�w, ale za nic w �wiecie nie chcia�em p�j�� w ich �lady. Troch� si� nawet przestraszy�em, gdy po reporta�u o pewnej kobiecie, kt�ra wydziela z cia�a olejek, spoci�y mi si� r�ce i to tak obficie, �e... "woda si� la�a". Przestraszy�em si� i zacz��em my�le� ... a mo�e ja (ha! - wreszcie!) jestem r�wnie� takim wybra�cem Boga, kt�ry ma �wiadczy� Jego Wielkie Imi�.Na szcz�cie po dw�ch dniach przesz�o mi.Wierzy�em �wi�cie, �e wszystko, co czyta�em w Biblii o Jezusie to prawda - jedyna, wieczna i niepodwa�alna. (Zawsze mnie tylko dziwi�o, dlaczego akurat przemiana wody w wino - czy�by pochwa�a picia trunk�w; dlaczego B�g m�wi do Boga, �e go opu�ci� i temu podobne). Wyja�nienia, jakie serwowali mi kap�ani nie trafia�y do mnie. Nie czu�em tam - g��boko w sercu - �e s� prawdziwe.W rozmowie z ksi�dzem, kt�ry jest znawc� Biblii dowiedzia�em si�, �e nie ma zachowanych orygina��w - r�kopis�w aposto��w, �e s� tylko odpisy z kt�rego� tam roku.Jako� nie chcia�o mi si� w to wierzy�. Oto osoby, kt�re sz�y z pie�ni� na ustach na spotkanie z lwami nie schowa�yby tak cennej rzeczy? A mo�e dlatego, �e wi�kszo�� z nich nale�a�a do prostych, niepi�miennych ludzi? Jednak kilku b�d�cych blisko Nauczyciela by�o wykszta�conych.Mia�em odczucie, �e orygina� jest, ale g��boko schowany w archiwach i nie ujrzy zbyt szybko �wiat�a dziennego, bo... zawiera tre�ci, jakich nie znajdziemy w biblii, kt�r� mamy w domu, a odpisy zawieraj� to, co mo�na by�o ujawni� ludziom.Warto zaznaczy�, �e kiedy� surowo karane by�o posiadanie przez "zwyk�ych" ludzi jakiejkolwiek ksi��ki - nawet biblii.Nie mo�na by�o jej r�wnie� czyta� samemu. Zreszt� i tak niewielu zrozumia�oby cokolwiek, bo by�a najcz�ciej chyba po �acinie.Potem zacz�y trafia� do moich r�k r�ne ksi��ki o prawdziwym �yciu Jezusa.Chocia� cz�� przedstawianych w nich teorii r�ni si� pomi�dzy sob�, zawsze czytaj�c tego typu materia�y zastanawia�em si�: a co, je�li to prawda?A mo�e w�a�nie tak by�o?Nie przyjmowa�em od razu, �e tak musia�o by�. Po prostu dawa�em sobie czas na przemy�lenia i odpowied� serca - co ono o tym wszystkim s�dzi. Bo nie ukrywam - takie nowinki, jak reinkarnacja i kwestia uczenia si� Jezusa w Indiach, pobieranie nauk by� mo�e u Babaji'ego, albo od innego Nauczyciela czy ucieczka przed o�enkiem wprowadza�y dziwny zam�t - takie otumanienie prawd�.Bo wewn�trz serca czu�em, �e to jest prawda. I wcale si� z tego nie cieszy�em.To znaczy cieszy�em si�, �e by� mo�e odnalaz�em skrawek prawdy, ale z drugiej strony zastanawia�em si�, jak to pogodzi� z tymi wszystkimi wyznawanymi przez tyle lat pewnikami wiary. I wtedy zapyta�em si� "czy chc� pod��a� za prawd�, kt�ra ma nas wyzwoli�, czy mam mechanicznie powtarza� te prawdy, kt�re dot�d wyznawa�em, a�... kt�ry� z nieomylnych papie�y zmieni swym rozporz�dzeniem zasady, na jakich opiera si� wsp�czesny Ko�ci� (podobnie jak wcze�niej zmieniano definicje np. "grzechu", z kt�rego "trzeba" si� spowiada� lub j�zyk w jakim mo�na odprawia� msze �w.).I zdecydowa�em si�, �e jako� nie chce mi si� czeka� do kolejnych sobor�w i wybor�w.Da�em si� kierowa� Bogu bezpo�rednio. Zreszt�, je�eli kto� czyta� Nowy Testament, wie, �e Jezus robi� wielki zam�t (rym!), o kt�rym si� teraz niewiele m�wi.M�wi si�, �e Jezus by� cichy i pokornego serca.Ba! Z pewno�ci� by�, ale Jego s�owa i zachowanie przyprawia�o osoby zwi�zane z �wczesnym ko�cio�em (!) o zawr�t g�owy, palpitacj� serca i ch�� pozbycia si� tego m�ciciela.Wystarczy, �e wspomn� tu tylko o wyrzuceniu ze �wi�tyni i pr�bie ukamienowania.Jako� przekonywa�y mnie historyczne realia tych teorii o domniemanym prawdziwym �yciu Jezusa.I wtedy - jakie� dwa lata temu zacz�o do mnie dociera�, �e... (uwaga!) Ten Jedyny Syn Bo�y m�g� by� takim samym cz�owiekiem jak my - ja i Ty.Wiele za tym przemawia.Urodzi� si� (czy Bogu chcia�oby si� chodzi� w pieluchach?), jad�, pi� (mo�e nie tylko wod�), robi� zam�t w�r�d "znaj�cych pisma �wi�te" (czy B�g nie mia�by od razu samych zwolennik�w?). Oczywi�cie dzia�a� "cuda", o jakich si� nie �ni zwyk�ym �miertelnikom. Chodzi� po wodzie (potem si� dowiedzia�em, �e nie tylko On, �e wielu m�drc�w, jogin�w to potrafi), uzdrawia� chorych i inne.I to, �e by� cz�owiekiem przemawia do mnie.Ba - tak jest �atwiej (oczywi�cie po ca�ej tej m�czarni z przekonywaniem siebie, �e lepiej trzyma� si� odkrytej ju� prawdy, ni� wci�� powtarza� "u�wi�cone dogmaty" bez jakiegokolwiek prawa do ich weryfikacji).Wszak w�a�nie tak dzia�a� Jezus!On pokazywa� dobitnie kap�anom jak odleg�e s� wykonywane przez nich rytua�y od Mi�o�ci do Boga, do Cz�owieka i Prawdy. Pokaza� jak krzywdz�ce cz�owieka i m�cz�ce s� te wszystkie nakazy i zakazy, kt�re trzeba by�o spe�nia� (np. niczego nie mo�na zrobi� w szabat, poza chyba uratowaniem ton�cego dziecka arcykap�ana). Pokaza� na nowo jak z Mi�o�ci� nale�y obchodzi� si� z cz�owiekiem. "To nie cz�owiek jest dla szabatu, ale szabat dla cz�owieka". To nie cz�owiek jest dla ubrania, ale odwrotnie.Wtedy zda�em sobie spraw� z tego, �e to lepiej, �e Jezus by� cz�owiekiem - uciele�nion� osob� podobn� nam. Dlaczego?Bo oznacza to, �e ja i ty mo�emy osi�gn�� to samo, co On.Mo�emy urzeczywistnia� w swoim �yciu bosko��.Mo�emy doj�� do stanu, gdy odczuwamy jedno�� z Bogiem.Ba - mo�emy si� o�wieci�.Osoba, kt�rej ufam napisa�a, �e Jezus jest obecnie Urzeczywistnionym Mistrzem.Czy to nie jest cudowne?Tego Jezusa chc� na�ladowa�! A to zupe�nie inny cz�owiek od tego, kt�ry szed� na krzy� i jakoby namawia nas do tego samego ("cierpienie uszlachetnia", "zbawienie tylko przez krzy�"). Zda�em sobie spraw�, �e wol� Boga ni� rytua�y, �e wol� by� wolny ni� sterowany przez ludzi, kt�rym nawet przez my�l nie przesz�o na�ladowanie tego prawdziwego Jezusa. Wielu woli akceptowa� to, co przychodzi do nich od "zwierzchnik�w".Ale ja ich rozumiem. To znaczy, wyczuwam, �e nie wszyscy wierz� i wyznaj� tylko te deklarowane przez ko�ci� zasady i prawdy. Czasami po prostu najnormalniej w �wiecie nie chc� "si� wychyla�". Bo i po co? Czasy w naszym kraju i nie tylko, s� "ciekawe", a tak maj� wikt i opierunek i jeszcze jakie uznanie w oczach cz�ci spo�ecze�stwa. Rozumiem to i nie pot�piam.Dotar�o do mnie, jak pot�ne jest oddzia�ywanie my�li ludzkiej - sta�e powtarzanie pewnych sformu�owa� oraz zachowa�.Trudno to "przeskoczy�". Wszak wszyscy "tak" robi�. Przecie� inaczej "nie mo�na". Przecie� ludzie b�d� Ci� wytyka� palcami. Przecie� robisz z siebie po�miewisko.Ale w czyich oczach? Kto mnie ocenia? Kto por�wnuje i do czego, kogo? Kto wydaje os�dy? A mo�e warto sobie przypomina� - "Ja Ci� nie pot�piam... id� i nie grzesz - nie b��d� wi�cej - nie odchod� (we w�asnym mniemaniu) od Boga". Mo�e w�a�nie tak brzmia�y te s�owa?Potem - a w�a�ciwie w trakcie tych przemy�le�, pisa�em swoje rozmowy z Bogiem (lubi� TE ksi��ki, o kt�rych teraz pomy�la�a cz�� z Was). W�a�ciwie, by�a to rozmowa z Jezusem, kt�rego zna�em najbardziej.Wy�ala�em Mu si� i pisa�em wszystko, co mi le�a�o na w�trobie. Naprawd� dosta�o Mu si� porz�dnie!Za wszystko! Za wszystko z�o, kt�re mnie spotka�o, a do kt�rego On przecie� - jako B�g - dopu�ci�.Pod koniec napisa�em, �e je�eli chce, aby co� z m�dro�ci bo�ej dotar�o do mnie przez obecnie �yj�cego, uznawanego za Wielkiego Mistrza i Nauczyciela Sai Bab�, o kt�rym co nieco s�ysza�em i nawet widzia�em JEGO ksi��ki, to niech tak b�dzie. Ale trafi�em na ksi��k� przedstawiaj�c� T� posta� i Jej dzia�anie w negatywnym �wietle, wi�c jako dobry chrze�cijanin omija�em szerokim �ukiem Jego dzie�a.Jakie by�y zarzuty? �e stwarza z�ote przedmioty (zatem mami mamon�!), �e tylko z�y duch m�g�by go obdarzy� tak� moc� (wszak w koncepcji, �e jest tylko B�g Ojciec, Jezus - Syn Bo�y i Duch �w. nie ma miejsca dla innych maj�cych bosk� moc, dzi�ki kt�rej mog� "rozkazywa� �ywio�om").Jako� autor jednak nie wspomnia� o wielkim szpitalu, w kt�rym dzi�ki Sai Babie leczone s� za darmo i przez znakomitych lekarzy r�norodne schorzenia pacjent�w. Nie wspomniano o opiece Swamiego polegaj�cej na wielokrotnym ratowaniu �ycia (r�wnie� niejakiemu Cony Larssonowi), stworzeniu systemu bezp�atnych szk�, systemu wodoci�g�w i co najwa�niejsze - cudownych naukach o mi�o�ci, prawdzie, prawo�ci, pokoju i nie krzywdzeniu.Je�eli Jego nauki (na polskim rynku) przekazane w dwu (trzeci w drodze) tomowym dziele (i nie tylko) "Sai Baba m�wi..." przeczyta osoba o chocia� odrobin� otwartym sercu i umy�le, to zachwyci si� nimi!I z pewno�ci� z miejsca pojawi si� skojarzenie - Jezus by tak naucza�!Tak - On na pewno robi� to w ten spos�b. Tyle dobra, m�dro�ci i wiedzy wlewaj� Jego s�owa.Wtedy zdarzy� si� "cud" (poza znalezieniem strony CUD). W przeci�gu kilku dni znalaz�em ksi��ki o Sai Babie w bibliotece i spotka�em osob�, kt�ra mog�a mi o Nim du�o opowiedzie� oraz pozna� z osobami, kt�re spotykaj� si�, ucz� z Jego dzie�, ba - nawet je�d�� do Niego, rozmawiaj� z Nim na audiencjach i maj� zmaterializowane specjalnie dla nich przez �ri Sathia Sai Bab� przedmioty, kt�re s� symbolem Jego Mi�o�ci i opieki, jak� ich obdarza. To cudowne spotkania, na kt�rych poruszane s� r�ne zagadnienia - od wychowania w warto�ciach ludzkich, poprzez oddychanie i od�ywianie czy postaci uznawane za wielkie - jak np. Ojciec Pio czy Matka Teresa. ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • emaginacja.xlx.pl
  •